Historia wypraw do powiatów - RPG - Przysucha (Jabłonica k. Wieniawy)

Radom, 20.05.2002

Ciąg dalszy przygody z powiatami...... W dniach 18-19.05.2002 pracowałem z kolejnego powiatu byłego województwa radomskiego.

Tym razem "zagnało" mnie do wsi Jabłonica - 12 kilometrów od Przysuchy (pow. RPG do dyplomu SPPA). Na terenie gospodarstwa ogrodniczego p. Elżbiety i Adama Chętników postawiłem 12 metrowy maszt z odciągami (podobnie jak podczas wyprawy do Woli Korzeniowej) i dwie anteny drutowe - na 80 i 40 metrów. Jak zwykle pojawili się ciekawscy z mnóstwem pytań - niestety, chętnych do pomocy nie było .... Jako że czasu było niewiele - ("przepadł" mi piątek, a instalacja masztu i reszty odbywała się od godz. 16.00 w sobotę) starałem się maksymalnie przyspieszyć montaż i instalację w budynku mieszkalnym - miałem już wprawę z poprzednich "wypraw" - po 1,5 godzinie byłem gotowy do pracy.

Po uruchomieniu sprzętu okazało się, że wszystko gra i na 80 metrach zacząłem wołać pierwszych korespondentów.

Nie zdziwiłem się wcale słysząc tych samych korespondentów, co zwykle, ale z czasem przybywało nowych.

Zrobiłem QSO m.in. ze stacją 3Z0DL (Dni Łańcuta), kilkoma stacjami z OK i OM oraz DL.

W sumie przez niecały dzień, a w zasadzie sobotę wieczór i niedzielę rano nawiązałem 168 QSO. Nie jest to żaden rewelacyjny wynik, ale należy pamiętać, iż operator był tylko jeden, a stacja czynna aktywnie de facto około 4 godzin.

O gospodarzach już wspomniałem, ale ogromne podziękowania należą się również p. Grzegorzowi Styśkowi z Radomia, który już po raz kolejny zapewnił mi transport na miejsce "ekspedycji". Dzięki niemu słychać było w 2001 roku Kozienice a w 2002 - Przysuchę. Na podkreślenie zasługuje fakt iż nie jest krótkofalowcem ale doskonale rozumie tych, którym pomaga.

Jeszcze nie upłynęło kilka dni od ostatniego wyjazdu, a już myślę o kolejnej wyprawie. W planach - powtórnie Kozienice i jeszcze raz Szydłowiec, tym razem w liczniejszym gronie...

P.S. Przepraszam wszystkich zainteresowanych za brak relacji fotograficznej z tego QTH, ale wyjazd został zorganizowany dosłownie w ostatniej chwili, po wielu kłopotach i długim poszukiwaniu źródła transportu. Nie zabrałem ze sobą wielu potrzebnych rzeczy a i tak musiałem ograniczać ładunek do minimum, aby zmieścić się w samochodzie. Gdyby nie p. Grzegorz Stysiek wyprawa na pewno nie doszła by do skutku.

Jeszcze raz serdeczne dzięki !!!

SQ5TA - Artur